piątek, 31 stycznia 2014

Dziś są twoje urodziny... (nucę w tle, jakby ktoś pytał...)

Dziś na szybko robiona kartka na urodziny pewnego chłopca... Trzeba będzie w końcu znaleźć czas na inne plastyczne tortury, bo z pudełek aż się wysypuje... Ale powoli, powoli...




Pomysł z neta , oczywiście i z podkradanych dzieciom papierków. A część ze starszych ćwiczeń do szkoły. A co, wykorzystamy co się da, nawet kota ogolę, jeśli trza będzie !!!

Pozdrawiam Was cieplutko...

niedziela, 26 stycznia 2014

Oda do męża...

Przy lepieniu kopytek poczułam wenę i oto co skleciłam (mąż w tym czasie naprawiał auto na mrozie i nie był z tego specjalnie zadowolony...)


Mężuś mój się na mnie drze:
Bo on piwo dostać chce,
Na e-transport se poklikać,
Potem chciałby se pobzykać!

A ja spięłam się jak Hydra,
Jak na niego mordę wydrę!!!
Oooo! Ty chamie! Oooo! Ty gnojku!!!
Jęczysz tylko! "Jojku,jojku...."
To i owo bym ja chciał....
Żebym szybko je tu miał...

Ty mi mów "You are the best! ",
Ciesz się żem wogóle jest!
Bo beze mnie to ty zginiesz,
W alkoholizm mi popłyniesz!
I zarazisz się od dziwek!
(błłeeee... choróbska obrzydliwe...)

Ja rozumiem, że twa praca
w domu rachunki opłaca....
Ale szanuj mężu mnie,
Bo ci rogi do-pra-wieeee!!!
Ja do garów , ty do tira,
Każde z nas w tym związku tyra!

Pokrzyczęli, lecz po chwili
my się szybko pogodzili...
Nie ma co razem drzeć koty,
Każdy ma coś do roboty...

I jak , ludziska ?
Powiem  wam,że przy sprzątaniu łazienki wyszły dalsze trzy... Ale to kiedy indziej...


wtorek, 21 stycznia 2014

Smoka ma każda z nas...

http://grupadesantowa.pl/omamy/656-smok.html

Zgadzacie się???

Kury domowe...

Ile cuksów jest w słoiku, tyle wokół mnie kurników,
w których zwykłe kury marzą, że im cuda się przydarzą.
Że wspaniałe są to żony, a ich kogut - wypasiony!!!
I że domy ich ładniejsze, i że dzieci najpiekniejsze!
Zamiast mostu, wolą kładki, takie właśnie mam sąsiadki...
Ale czasem widzę mosty, lecz za mostem same osty, 
Każdy czeka , by uparzyć, tego co o przejściu marzy..

Sama też se osta wbiłam...
Napisz o tym, Żuniu miła! 


Tak odpowiedziałam na poemat jednej fajnie piszącej babeczki, o współczesnych kobietkach...

tu link  
http://pomieszanemyslizunim.blogspot.com/2013/10/kur-na-grzedach-deliberowanie.html

Co wy na to?

poniedziałek, 20 stycznia 2014

Ognisko już się pali...

No i skończyłam obiecane ognisko na pokaz w szkole.. Pomysłu najpierw nie miałam, ale jak to ja, z kupy bata ulepię... I nawet wyszło takie fajne. Choć nie miałam pojęcia , jak ogień malować, bo z farbami za wiele nie pracuję. Ale zawsze to pani w szkole mniej roboty będzie miała, bo one same bidy kombinują, jak tu cos udekorować, żeby było...


niedziela, 19 stycznia 2014

Jeszcze jeden strój ??? ło matko...

Spoko, na piątek, na Dzień Babci jeszcze okazało się, że córa ma też występ i będzie Lipcem...  No i bądź tu mądry, jak wena mnie opuściła, przez tą pogodę za oknem... Narazie wianek zrobiłam i pelerynę z starej kiecki od kogoś (ja nie noszę) . Myslę, że w pierwszej klasie to nie ma co się podniecać, bo tu rodzice jakoś nie robią szału ze strojami, nawet w starszych klasach. Rozumiem, brak czasu , kasy, i pomysłu przede wszystkim... Szkoda mi tylko, bo dzieciaki mają wtedy takie motywacje, żeby się nauczyć tych tekstów i wystąpić na scenie. Bo za wiele im szkoła nie daje, parę godzin i do domu, żadnych zajęć dodatkowych, plastycznych, innych. Nic, ledwo wyjdą, już są z powrotem... Szkoda... I tak dziw, że nasza wspaniała (naprawdę!) pani dyrektor jest przeszkolona do prowadzenia etyki, i zabiera moje dzieci na nauki w czasie trwania religii, gdzie w wielu szkołach jest o to bezskuteczna walka, bo nie ma nauczycieli, chęci i tolerancji inności. Dziękuję, pani Aniu!!! Wolałam stary styl nauki, stare elementarze, z których teraz ucze córkę i lepiej jej idzie, niż z nowego podręcznika... Po co to było zmieniać? Dzielić szkoły, zabierać godziny dodatkowe, nie mieć na materiały potrzebne do nauki.... My mieliśmy na wsi szkołę, ale była ponoć nie rentowna. Mimo, że niedaleko są wsie i tam są mniejsze szkoły, to zamknieto akurat naszą. Na nic była walka. A teraz nawet kartonowe dekoracje to szczyt akrobacji, bo szkoła nie ma na farby, bibły itp. pierdoły. Rodzic raczej sam musi zainwestować od siebie, sam pojechac , kupić i zrobić. Cieszę się, że chociaż tyle moge zrobic dla szkoły, że może troszkę kolorowiej jest przez to , że coś tam pomogę? Cieszę się, że moge mieć na to czas i umiem wymyślic coś z niczego, a to sztuka ( cholerne chomikowanie...wrrrr...)


A taki mi wyszedł pomysł na szybko, bo jak mówię, wena mi odeszła, a jeszce dziś ognisko muszę zrobić do tegoż przedstawienia (bo 12 miesięcy przy ogniu przysiądzie...)






Z peleryną poszłam na łatwiznę, aż mi wstyd, ale nie mam nic owocowego i szybko zakładalnego, bo takie mają być stroje, a pod nimi na galowo.. A kłosy zboża to ja sobie moge szukać... U sąsiada w stodole chyba...
Ide ogień wskrzeszać z kartonu... Pozdrawiam cieplutko, babeczki!!!

Cos o nas, matkach zajechanych :-)

http://foch.pl/foch/1,132036,15262268,Noc_jest_przyjaciolka_matki___wywiad_z_Dorota_Smolen.html

sobota, 18 stycznia 2014

O tym, co po głowie rano chodziło...

Generalnie, już od rana, jestem dzisiaj nie wyspana...
A to wszystko przez te blogi, co to burzą nastrój błogi...
Bo jak człekiem jesteś zwykłym, Do myślenia nie nawykłym
to ci te neurony skaczą! Każdą wizję ci wypaczą!
Ty tu sięgasz do słodyczy, a tu jakaś  krzyczy: :'Ćwiczyć!!!"
'Dbaj o włosy! Dbaj o skórę!" I pomysłów dają furę...
Ta się żali, ta się chwali... Wszystko żeście pomieszali!!!
Przez was, wszystkie me neurony, skaczą we łbie jak szalone!
Ale kocham jak piszecie... Bo się lepiej czuję, wiecie?


Takie tam z rana, inspirowane pewną wielce inteligentną osóbką, co za cyckami ponoć w kolejce stała, jak inne talenty dawali...

piątek, 17 stycznia 2014

Blogi i ich właściciele...

Siedzę sobie teraz przed monitorem i wpatruję się w niego i myślę... Przeglądnęłam sobie dziś parę blogów, bo staram się nadrobić czas, jakiego nie miałam dla samej siebie dla tej sfery duchowej. Natrafiłam na dziewczyny z ciekawym tokiem myślenia, starającymi się pozytywnie patrzeć w przyszłość, na siebie, na innych... Trochę tego było, muszę więcej poświęcić chwil na przemyślenia tego, co dzis się dowiedziałam. Napewno się cieszę,że takie babki wogóle są, że mówią, że czują, że działają... Brak mi takich osób wokół siebie i boje sie, że im więcej takich ludzi znajdę, tym bardziej coś we mnie będzie smutne...

 Juz teraz wiem, skąd nagle spontan, żeby wogóle stworzyć bloga... Bo przecież do tej pory funkcjonowałam bez tego, zamknęłam się w swoim swiecie i łudziłam się, że mi z tym dobrze. To i tak dziw, że nie mam kompleksów przez brak za częstych kontaktów z ludźmi. Ale teraz przynajmniej wiem, dlaczego ich unikam. Po prostu cały czas łazi za mną ta wstrętna świadomość inności... Może nie jestem mądra, nie mam studiów, nie interesuje się poezją i modą, ale mimo to mam wogóle zainteresowania, i wielką chęć dyskusji z ludźmi, którzy także mają pasje, myśli i to "coś". Wiem, że mój sposób bycia wielu zraża, bo nie robię tego czego inni ode mnie oczekują, ale to chyba były po prostu niewłaściwe osoby i tyle.

Wiecie, napisałam dziś parę komentarzy, napewno strzeliłam wiele literówek, ale od tych kilku lat poświęconych w sumie "życiu w realu",nie chodziłam na żadne fora, nic nie komentowałam, bo wydawało mi się, że napewno kogoś obrażę, a poza tym, jeśli ktoś ma 400 komentarzy, to po co się wysilać, i tak mojego nie zauważy. Ale od teraz będę komentować więcej te tematy, te blogi , które mnie zainteresuja, bo to rozrusza znów mój umysł i może z powrotem wrócę do formy... To prawda, zasiedziałam się jako mama, ale w domu tak naprawdę funkcjonuję tylko ja, bo męża widzę 4 dni na miesiąc i to jest cały nasz czas razem...

Dlatego tacy ludzie , z pozytywizmem w duszy są dla mnie jak Viagra. Czy wy też tak czasem macie? Czy macie wokół siebie pokrewne dusze, ale takie naprawdę? Mi się wydaje, że wśród ludzi jest coraz ciężej nawiązywać relacje, a juz pośmiać się z siebie to psychodeliczny pomysł!! Dobrze, że uczę moje dzieciaki, że śmiejemy się ze swoich wad i zachowań, bo wtedy nabieramy dystansu do samych siebie. A przecież zawsze się znajdzie ktoś, komu się coś w nas nie spodoba! Mi to na szczęście... wisi...

Możecie już komentować bez okienka

Weryfikacja komentarzy usunięta. Sorki babeczki, ale nie wiedziałam o tej funkcji nawet... Ale od czego jest wujek Google... Dzieki za danie cynka, że wogóle to mam !

czwartek, 16 stycznia 2014

Pomóżcie wstawić mi jakieś gadżety!

Wiecie co, próbuję wstawić licznik odwiedzin i ciągle pokazuje mi błąd. Ja wy to żeście pokombinowali pytam grzecznie???

Wynegocjowany czas dla siebie...

A dziś, oprócz błogiego lenistwa, na jakie sobie pozwoliłam, musiałam pomóc moim pociechom posprzątać specjalne biurko do prac lepczanko-ugniataczkowych. Przyszło bowiem kolejne 6 kilo plasteliny, które to równo podzieliłam na dwójkę artystów... Poprzednia partia miała już rok i kolorem nie przypominała już plasteliny... Zresztą , zanim ją zrolowałam do pojemników, to była polem bitewnym syna, czyli czołgi, samoloty, statki itp... Zostały tylko te bazy co na fotce, jedna z nich to szpital polowy (w którym to ja byłam szefem)... Tak więc patrzę na te 12 kg masy i czekam, aż dobra wróżka zamieni ją w Fimo...


Ale tylko w ten sposób mogę mieć czas dla siebie, a nawet szantażować młodocianych, że im ją zabiorę jak nie bedą sprzątać... Ale jestem wyrodną matką..... Aż mi wstyd za siebie... ;-)))

środa, 15 stycznia 2014

Facjata się zmienia, i obwód w biodrach też.... ;-)))

Specjalnie dla jednej takiej, co talent ma i jeszcze do tego urocza jak cholerka...


Uprzedzam, to było dawno i nieprawda.... A potem mi się znów zachciało po paru latach....



Jakby kto pytał, to nie peruka...

Oj! Reszta modelinek!

O! Jeszcze dwie fotki!




Znaleziska sprzed lat...

Dziś wreszcie skończyłam rzepę... Jeszcze tylko węglem pomalować jej boczki, ale to na ostatnią chwile się zrobi, bo inaczej wszystko wokoło pobrudzi, a do przedstawienia jeszcze tydzień. No i okazało się, że nie będę mogła byc tam z nimi, bo mam inne sprawy w ten dzień i nie da rady przełożyć... A na żadną babcię czy dziadka jak co roku nie ma co liczyć niestety... Samo życie...

Dziś przeglądałam graciarnię córki, i natrafiłam na "biżuterię" sprzed paru lat, bodajże trzech. Piszę w cudzysłowiu, bo sami zobaczcie, jakie to my kombinacje z modeliny szkolnej wymyślali... To znaczy ja wymyślałam, ona nosiła do przedszkola!





Uczyłam się wtedy zmniejszać wzory robiąc kiwi czy cytrynki, kopiowałam prace z Flikra po to, by zobaczyć czy to się uda. Kolorystyka fatalna, łamie sie w rękach, ale to w końcu tylko zabawa była...




wtorek, 14 stycznia 2014

Dziadostwo !

A dziś pokażę wam "dziadowski" zarost wraz z kapeluszem...  Wystarczył mop i klej. No i miska ze szpitala ze specjalnego kartonu.... Ech, to chomikowanie.... No taka jestem, nic nie poradzę, potem jak widzicie, do szkoły jak znalazł!!!



Jeszcze tylko rzepka, ale to jutro, bo dziś coś mi zimno po wczorajszej akcji na strychu...
Swoją drogą tyle roboty na 15 minut przedstawienia...

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Dziś się działo....

Wiecie co Wam powiem? Ja rzadko mam pietra, ale dziś to majty były pełne... Od rana wariowały u mnie wszystkie sprzęty elektroniczne, a ryby w akwarium to dopiero miały zonka, jak im ciągle taka dyskoteka nad głową błyskała.... Pół dnia szukaliśmy z mężem awarii (uprzedzam,że to stara rudera) , kombinacje nieziemskie, zimno na tym strychu, piec trzeba było wygasić, bo pompa na prąd i zadek to mi przymarzał do barchanów... W końcu znaleźliśmy przyczynę: kabel z przyłącza do domu się ułamał w środku ze starości i mimo,że niedawno zmieniano nam przyłącze, to nie pofatygowali się, żeby kabelek bidulek też wymienić. No to wiecie, poza domem, to już my się nie tykamy, bo tam buba może nas spotkać.... Więc dzwonimy po pogotowie energetyczne. A to przez Kraków nas puścili, bo wiecie, chyba najbliżej było... ;-))) Zanim się dodzwoniliśmy, zanim nas spisali, to trochę minęło... Ale jak już przyjechali panowie, to była na żywo  "Usterka" z tvn-u... Oczywiście, od razu zaczęli, że to wina naszej instalacji, bo stara jak świat i po pijaku pewnie robiona... Korki przepalone i nie takie jakieś itp bla,bla. Dopiero , jak im mąż pokazał, jak kabelek lata sobie na wolności, to jeden burknął "Ojtam,ojtam..." Oczywiście zalepaczyli i odjechali, a kabelek niedługo znów wysunie się z nowiutkiego mieszkanka i znów będzie u mnie impreza dysco -błysco... A ja myślałam , że tylko w TV takie rzeczy...

Ale wkleję wam fotki z dnia wczorajszego, gdzie córcia postanowiła "wymasować" aniołka, a skończyła na dziewczynce... Masa leżała tydzień w worku, bo czasu nie stykło, żeby poeksperymentować...


A ja uszczknęłam trochę zimnej porcelany i na szybko (bo schła w palcach dosłownie) coś też powymyślałam, byleby sprawdzić, jak ta masa się modeluje. Jak dla mnie za szybko schnie, przy modelowaniu zwłaszcza drobniejszych elementów... No i nie wiem, czym ją potem pomalować, bo też dosyć szklisty efekt dała, a na lakierach tych co Wy używacie do decupeg'u i podobnych, to ja się nie znam. Dobry byłby przezroczysty, może do fimo ? Ktoś używał? Może podpowiedź?




Lecę spać, bo jak zwykle 6 rano na nogi, kawka i dzieciory niedobruchy do szkoły powyganiać...

sobota, 11 stycznia 2014

Teraz lepiej...

Witam! Dziś wstałam trochę późno, bo musiałam poszwendać sie po waszych stronkach do późna, ale jak zobaczyłam to słoneczko, to od razu zrobiłam fotkę drugiej części dekoracji. Oczywiście koty od razu chciały dowiedzieć się czy kret jest prawdziwy...




Tak dla ciekawostki, jak zabrakło mi brązowej farby, bo to co dostałam było w rozmiarach mini, to wspomogłam się...-kakao. Tak , tak, kombinacje były ostre, ale jakoś dało rade. Malarka ze mnie marna, ale dzieciaki się ucieszą, bo to, co było do tej pory nie podobało mi się. Zero dekoracji, dzieciaki lecą z tekstami aby skończyć, żadnych motywacji żeby wogóle występować dla innych. A przecież z paru szmat, kleju i kartonu mozna chociażby takie badziewka zrobić i już maluchom bedzie weselej występować. No, nie wszystko można zrobić metodą skrapkową, no nie??? Biorę sie za rzepę teraz, bo to bedzie duuuuża rzecz, no i strój dziadka , na który nie mam pomysłu...




piątek, 10 stycznia 2014

Działam dalej...

Wstawiam na szybko drugą część ogródka. Niestety, światło mam fatalne, bo wieczór już i jeszcze żarówka mi poszła. Jutro zrobię w dziennym świetle... Truskawki lepiłam na szybko ze starej jak świat modeliny... Myślałam ,że mi ręce odpadną, taka franca twarda. Ale córcia chciała pomagać i jedna truskawa jest jej dziełem... Oceniajcie, a ja działam dalej....





czwartek, 9 stycznia 2014

I jak mi idzie ???

Oceńcie, jak mi idzie wykonywanie dekoracji do przedstawienia o rzepce Juliana Tuwima...

Pierwsza już gotowa...



Ze szkoły dostałam tylko 6 małych farbek plakatowych, na dodatek w nieogrodowych kolorach, więc jak widzicie, wspomagam się innymi materiałami i ukochanym pistoletem do kleju...

Nie było mnie chwilkę...

Przyznam się Wam w skrytości ducha, że przez ostatnie parę dni, oprócz obowiązków kury domowej, pochodziłam sobie po waszych blogach i podpatrywałam co tam sobie dłubiecie. Bo w końcu muszę ogarnąć temat, no nie? Myślę sobie tak; ani ze mnie skrapcia-lepcia, ani szydło-druciarka, no w niczym się nie odnajduję tak do końca i z szaleństwem w oczach... Bardziej by pasowało sklecarko-kopiarko-lepaczka z byle czego... Byłam się też podołować na Flikrze, bo tam! Cuda,cudeńka, mózg zesztywniał mi na wiele godzin, a do oczu to kawę sobie wkrapaiłam, żeby miały "pałera" i mi nie wyschły.... I doszłam do wniosku takowego: bez inwestycji w podstawowe narzędzia do "pierdółkowania" i materiały z różnych dziedzin, to ja sobie mogę.... wiecie co... Czyli dalej będę klecić z tego co mi podpadnie pod palce i czekać na spadek po jakiejś nieznanej bogatej cioci... Nie ukrywam, dzieciaki powoli dorastają i samodzielnieją, więc ten czas dla siebie zacznie się znajdowac sam, i wtedy człowiek musi wylać z głowy cały potok czegośtam na zapełnienie tego czasu. Choć oglądając tyle różnych prac, miałam wrażenie, że już chyba wszystko wymyślono i cokolwiek zrobię, to się okaże, że kogoś niechcący po prostu skopiowałam... Nie jestem w końcu artystką na pełen etat... Narazie dalej jednak będę Was podglądać i wyciągać wnioski czasem chlipiąc pod nosem niestety... Pozdrawiam i idę robić kolejne dekoracje do przedstawienia w szkole. Tym razem wystawiają "Rzepkę" Tuwima. Mam juz pomysł na wieeeeeeelką rzepcię i resztę ogródka, choć wiadomo - ma być ekonomicznie... Biedne teraz te szkoły... Ale ja już coś wymyślę... Gorzej, bo syn ma być tym dziadkiem, co to rzepkę będzie doglądał i niezbyt mu się podoba upchać się w strój dziadka, którego oczywiście nie mam. Jeszcze nie mam.  Mam za to już brodę do stroju, a to juz coś. Mop i klej na gorąco... 10 min i gotowe było! Gorzej z kapeluszem czy być może beretem lub spodniami...

A to strój z dnia Patronki Szkoły Królowej Polski Jadwigi. Strój akurat był od szablonu, bo wszyscy mieli mieć ten sam krój, ale reszta to inwencja własna. Tarczę wycinałam i malowałam ręcznie, miecz też, ale już odwaliłam kichę, bo czasu brakło, a poza tym bałam się,że będą się tłuc nimi i się komuś krzywda stanie, więc był cienki i łamliwy. Oceńcie sami...


piątek, 3 stycznia 2014

środa, 1 stycznia 2014

Oj! Ale kicha...

 Święta już w sumie minęły, więc wrzucę jeszcze prace sprzed dwóch lat, bo to też swiąteczne i potem już nie będzie wypadało...









Oczywiście, technika dowolna, potem ozdabianie czym popadnia, lakiery do paznokci i takie tam... A to ostatnie zdjecie, to plastlina na pudełku serka kiri kiri, baaardzo pomocnego... Gwiazdki odciskane fragmentem układu z inhalatora dla astmatyków.... Te rzeczy NAPRAWDĘ sieę przydają...

No dobra, przyznaję, jestem okropnym chomikiem i kombinatorem.... Lepiej Wam ???
Buuuuu !!!!!!

Wiecie co, już Was nie lubię.... Jesteście jak wampiry energetyczne!!!! Siedzę przed Waszymi blogami, oglądam Wasze prace, a ręce opadają, szczeka opada, i sił mi zaczyna brakować.... Im dłużej spoglądam na monitor, tym bardziej duch ze mnie odchodzi... Te materiały, te koraliczki, te niteczki, guziczki, wstążeczki.... Mi do Was daaaaalekoooo, aż tam het.... za płotem.... Tłumaczę sobie, że przecież Wy skrapiecie, szyjecie i kleicie już jakiś czas, że zdobyliście już doświadczenie i macie fury nachomikowanych gadżetów do tych robótek...

I znowu Was lubię, bo po ciepłej herbatce (dzieci mam na wyjeździe, więc luuuuuz...), lecę obejrzeć następnego bloga, bo przecież to jak wir wciąga, przemieli mnie trochę, ale ok, dam radę i juz oczka śmigają....

Pracujcie, dłubcie tam sobie, a ja ciuchutko będę podglądać...
Witajcie w Nowym Roku !!!

Oczywiście lepszym, i niosącym jeszcze więcej motywacji, niz zeszły...

Swoją drogą, zastanawiałam się dziś (tak,tak, znalazłam nawet czas na to ) nad taka jedną frasobliwą rzeczą. Mianowicie, do jakiej kategorii hobbingu mam siebie zaliczyć... Ani nie skrapuję tak jak Wy (robicie to o niebo lepiej! ), ani nie wyszywam krzyżykowo tak cudnie,


ani nic, za co się wezmę, nie robie tak do końca super... Bo za wiele mnie interesuje, jeśli chodzi o techniki.

Wyszywam, frywolitkuje, lepię, rysuję, piekę, zdobię, no po prostu bałagan jeden wielki!!!
 Podpowiedzcie mi zatem, na jakie fora mogę wejść, żeby dojść do jednego???
Kim jestem z zainteresowań? Skrapkomalarkodziergarkolepaczką ???

Czekam na Wasze propozycje....

Tu jeszcze parę prac, dla pokazania moich zainteresowań...










Na razie tyle, bo Was oczy rozbolą od tego misz maszu...